czwartek, 12 maja 2016

Pozycja Nr.11 - Napoleońskie "Osprey-ie"

Każdy szanujący się rekonstruktor zna zeszyty Wydawnictwa Osprey, Pamiętam jak zaczynałem moją przygodę z "żywą historią" w 1999 roku, przed erą internetu, to ich skany na płytach CD były na wagę złota. Głównie te z serii "Men-at-Arms" i "Warrior" gdzie można było znaleźć szczegóły uzbrojenia, umundurowania itd. Z czasem człowiek przerzucił się na bardziej fachowe książki i internet otworzył kopalnię nowych informacji, ale wciąż można znaleźć ciekawe tytuły i szkoda, że w Polsce (poza kilkoma próbami) nie wydawano tych pozycji. Ostatnio widziałem, że "Napoleon V" się za to wziął więc trzymam kciuki.

Na pewno zaletą jest tutaj bogactwo i różnorodność badanych tematów, można znaleźć np. zeszyty poświęcone formacjom wojskowym o których nikt nie słyszał, czy też o indywidualnym uzbrojeniu żołnierzy z różnych epok. Do tego ZNAKOMITA szata graficzna, myślę, że Osprey właśnie na tym głównie się skupia i to przynosi sukces. Ilustratorzy są o wiele lepiej opłacani niż osoby piszące teksty, ale są to prawdziwe autorytety i bym powiedział legendy grafiki militarnej. Gerry Embleton, Angus McBride (R.I.P.) Graham Turner, Christa Hook by wymienić tylko kilkoro z nich. Chociaż muszę powiedzieć, że niektóre teksty dla Osprey-ów pisały takie autorytety napoleońskie jak David Chandler, Philip Haythornthwaite, Peter Hofschroer czy też słynny Otto von Pivka, czyli ukrywający się za tym pseudonimem Digby Smith (napisał on teksty do wielu wczesnych napoleońskich Osprey-ów)

Minusem jest nierówność w poziomie wydawanych zeszytów - można trafić naprawdę na genialne tematy, świetnie opisane ze znakomitą szatą graficzną, a czasem trafią się tzw: gnioty gdzie przepisywane są utarte schematy i ilustracje też wołają o pomstę do nieba. Całe szczęście, że więcej tych pierwszych niż drugich i muszę powiedzieć, że mam w swoich zbiorach bardzo dużo tytułów tego wydawnictwa, ale z racji tego, że jest to blog napoleoński to zebrałem tylko te do kupy i wrzucam je wszystkie w tym poście. 






















































środa, 11 maja 2016

Pozycja Nr.10 - Jan Lubicz-Pachoński "Wojna Francusko-Neapolitańska 1798-9 r. i udział w niej Legionów Polskich"

Wracam do bloga po długiej przerwie i prezentuję kolejną książkę z mojej napoleońskiej biblioteczki. Tym razem padło na, moim zdaniem, dzieło wybitne i niedoceniane. Autorem jest tutaj Jan Lubicz-Pachoński - historyk z przedwojennym rodowodem i specjalista od okresu późnego XIX wieku. Może on być w Polsce najbardziej znany z monumentalnego, 4-tomowego dzieła "Legiony Polskie. Prawda i Legenda 1794-1807" i generalnie artykułów opisujących oddziały Dąbrowskiego w dalekiej Italii. Tym razem jest to książka o dość mało znanym epizodzie z tzw. Wojen Napoleońskich, czyli o Wojnie Francji z Neapolem w latach 1798-9 gdzie m.in. zasłużyli się Polacy z Legii Kniaziewicza. Dwie rzeczy przekonały mnie, żeby nazwać tą książkę wybitną:
- po pierwsze...bibliografia ! Już dawno nie widziałem tak imponującej kolekcji i pełen szacunek za wieloletnie kwerendy wykonane w Archiwach w Paryżu, Wiedniu, Rzymie, Londynie i Warszawie. Czytając bibliografię ogarnął mnie zarazem smutek i złość, przy niektórych zbiorach znalazły się adnotacje "spalone", "zbombardowane", "przypuszczalnie zniszczone" itd. (książka była wydana w 1947 roku, a więc tuż po wojnie) Pachoński wykonał swoje kwerendy przed Wojną, więc jego notatki i fiszki są tym bardziej cenniejsze.

- drugim powodem jest duża drobiazgowość autora (w dobrym tego słowa znaczeniu) w opisywaniu wojsk bioracych udział w tym konflikcie oraz szczegółowymi opisami głównych postaci po obu stronach. Mamy więc detale takie jak wysokość żołdu, jak wyglądała aprowizacja i służba zdrowia, opisy mundurów i uzbrojenia itd itp. Dla ludzi zajmujących się rekonstrukcją historyczną (jak ja) jest to podwójnie cenne i pomocne. 

Teraz mały minus - jak już wspomniałem wcześniej książkę wydano w 1947 roku kiedy w zniszczonej pożogą wojenną Polsce nie było to łatwe. Odbiło się to niestety na jakości, słaby skład, górne brzegi kartek były sklejone ze sobą więć musiałem przeprowadzić "operację" ostrym nożykiem, ale dzięki temu - po 69 latach doczekała się ona przeczytania :) Generalnie książka rozpada się w rękach, ale jest kompletna, nie brakuje ani jednej strony. Jakość papieru można porównać do tego który był używany w toaletach w latach 80-tych w Polsce, dziwi mnie fakt, że nikt nie wpadł na to, żeby wznowić ten tytuł. Jeszcze taka mała ciekawostka, trafił mi się egzemplarz z dedykacją od autora dla swojego przyjaciela Albina Kusaka z którym pracował w Muzeum Narodowym w Krakowie. Nie wiem, czy to jest prawdziwy wpis, ale lubię sobie wmawiać, że tak :)

Na koniec dwa linki - jeden do profesjonalnej recenzji wyżej wspomnianej książki zamieszczony na łamach Przeglądu Historycznego, proszę kliknąć TUTAJ  Drugi link jest do odpowiedzi Profesora Pachońskiego na recenzję jego książki (inną niż podałem) gdzie można znaleźć informację nad jego kwerendami i generalnie pracą którą włożył na napisanie tej książki, można to znaleźć TUTAJ